Zakon Rycerski Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie



Mowa żałobna wygłoszona przez dr Czesława Sudewicza
podczas pogrzebu śp. mec. Tadeusza Szymańskiego


Żegnamy dziś mecenasa Tadeusza Szymańskiego, znanego i zasłużonego prawnika. Padło dziś – i pewnie jeszcze padnie – wiele słów przypominających sylwetkę, historię życia i dokonania Zmarłego. Niech i mnie będzie wolno powiedzieć kilka słów pożegnania, w imieniu własnym oraz Zwierzchnika Polskiego Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie, Jego Ekscelencji Komandora Karola Szlenkiera.

Mecenasa Tadeusza Szymańskiego poznałem wiele lat temu, najpierw przez śp. mecenasa Chojnackiego z Krakowa, później jako konfratra Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie. Bliższą znajomość zawarliśmy jednak dopiero przy okazji obrony Najświętszego Sakramentu, obrażanego na witrynie internetowej przez jednego z tzw. „młodych, wykształconych, wielkomiejskich”. Członkowie Koła Ruchu Kultury Chrześcijańskiej „Odrodzenie”, któremu przewodniczę, skłonili prokuraturę do oskarżenia sprawcy, a Mecenas podjął się reprezentowania nas. Był już wówczas bardzo słaby i schorowany, półtoragodzinna podróż samochodem bardzo go męczyła. Po rozprawie bywał zupełnie wyczerpany. Mimo to zadanie której się podjął, prowadził po mistrzowsku i z poświęceniem. Takim samym, jak w sprawach o większym ciężarze społecznym, jak chociażby w obronie szkalowanego w mediach naszego Ojca Świętego, kiedy to swoim działaniem wyręczał polskie służby dyplomatyczne. Tak jak w dochodzeniu prawdy o Katyniu, wspólnie ze swoim przyjacielem, śp. ks. Peszkowskim. Żył nimi jednakowo – bo chodziło o obronę wiary, obronę chrześcijaństwa, którego czuł się częścią, obronę Polski. Mimo zmęczenia i wieku właśnie wtedy widać w nim było prawdziwego rycerza, niezłomnego, walecznego, zawsze gotowego do służby.

Prawo i wiara były dla Mecenasa jednymi z centralnych wartości. Teraz jest już zapewne na sądzie Bożym. Widzi to, w co całe życie wierzył. Ogląda własnymi oczami Dawcę wszelkich praw, Tego, który jest Sprawiedliwy bo Miłosierny – i Miłosierny bo Sprawiedliwy. Niech więc Sprawiedliwy Bóg osądzi naszego Mecenasa wedle Swojego Miłosierdzia. Niech dostrzeże zasługi codziennej, wytrwałej pracy i rycerskiej służby, podobne raczej do piasku, niż do kamiennego monumentu. Piasku, który Boża Moc zmienia w piaskowiec - skałę, na której warto budować. Niech przyjmie w szeregi swojego anielskiego rycerstwa i tego wiarusa, który całe życie poświęcił dla Boga, honoru, Ojczyzny, rodziny, prawa i sprawiedliwości.

Niech odpoczywa w pokoju.



© OESSH 2009